Niezbędnym atrybutem gospodyni w Mileszewach w latach 50-tych,60-tych i
70-tych był fartuszek zakładany dla ochrony w trakcie przygotowywania
posiłków i innych prac domowych. Fartuszki "na co dzień" są już może
mniej popularne, ale nie w naszej "mileszewskiej" rodzinie. Mamy
artystkę Urszulę, która szyje fartuszki z okazji i bez okazji. Niektóre
modele są bardzo artystyczne. Często szyte z resztek, ścinków, wycinków
lub historycznych kuponów kretoników czy etaminy przechowywanych
latami w szafach znajomych. Wiele osób z rodziny i znajomych otrzymało
taki gadżet w prezencie. Wywodząca się z Mileszew artystka pokazuje
swoje prace na facebooku (tu się przyznaję, że artystka jest moją
siostrą i ja jej tę stronę prowadzę w ramach wspierania artystów w
rodzinie). Wypatrzyliśmy nawet okolicznościowe modele z motywem
gwiazdkowym w nowoczesnych aranżacjach. Dodam, że fartuszki trafiły w
upominku aż do Kanady.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz